Krótki przewodnik po dyniach i hummus dyniowy z kolendrą i pieczonym czosnkiem. || Short guide to pumpkins and pumpkin hummus with cilantro and roasted garlic.

[English version below]

Studenci, emeryci i wszyscy inni oszczędzający, zapamiętajcie te oto słowa: DYNIA JEST TANIA. DYNIA JEST ZDROWA.

A do tego, aktualnie, DYNIA JEST WSZĘDZIE.

I to nie tylko w jednej odmianie, a w wielu, zwracających uwagę kształtami, zachwycających barwami, uwodzących smakiem. Aż głupio byłoby nie wykorzystać okazji i nie pobawić się w kulinarne eksperymentowanie, prawda? Ale jak tu się połapać, kiedy poproszona o pomoc ekspedientka w warzywniaku wskazuje Wam odpowiedni stragan, a na nim… całe mnóstwo różnych dyń! Którą wziąć? Która nadaje się do czego? Jaką dodać do ciasta, a jaką do zupy? Którą piec w skórce, a którą bez?

Już spieszę z pomocą. Poniżej – zanim przejdziemy do przepisu na dyniowy hummus – krótki przewodnik po gatunkach najczęściej dostępnych w polskich sklepach.

dwah

Small Sugar

Na zdjęciach – to te dwie pomarańczowe. Łatwo się kroją, mają bardzo delikatny, słodki smak. Upieczoną można przerobić na zupę, ale najlepiej pasuje do słodkich wypieków – amerykańskiego Pumpkin Pie, czy hipsterskiego wegańskiego sernika. Osłodzi też ciastka, koktajle i dyniowe racuszki.

Dynia muszkatołowa/prowansalska

Prawdziwa Francuzka z Prowansji. To ta zielono-fioletowa po prawej, ale pamiętajcie, że występuje tez w innych wersjach kolorystycznych – zazwyczaj jest duża, o ciemnozielonej skórce, której barwa może przechodzić w pomarańcz i żółć, z wyraźnym podziałem na segmenty. Miąższ dojrzałej dyni Muscat ma intensywnie pomarańczowy kolor i słodkawy aromat i lekko marchewkowy smak. Po obraniu ze skóry, świetnie nadaje się do pieczenia z przyprawami (na przykład ostrą papryką i solą, lub cynamonem), gotowania, na zupę. Sprawdzi się jako nadzienie w pierogach czy dodatek do zapiekanek. Zmieloną na puree można dodawać do placków. Przechowywana w chłodzie wytrzymuje do 6 miesięcy (!).

Acorn squash

Występuje w różnych odmianach kolorystycznych – na zdjęciu żółto-zielona po środku i jasnożółta po prawej (odmiana Sweet potato). Ma bardzo delikatny smak, w zależności od odmiany przywodzący na myśl skojarzenie z orzechami laskowymi czy ziemniakami. Doskonale nadaje się do nadziewania, zapiekania, dodawania do placków dyniowych lub ziemniaczanych. Przechowywana w chłodzie wytrzyma 4-5 miesięcy.

Dynia piżmowa

Tak zwana dynia Butternut. Choć nie uwieczniłam jej na zdjęciu, nie da się jej pomylić z żadną inną – ma tykwowaty kształt, jasnopomarańczową lub jasnożółtą skórę i gniazdo nasienne wielkości małej pięści. Jej miąższ ma orzechowy smak i zbitą konsystencję. Dynię tę – przekrojoną wcześniej na pół – można piec solo, lub z nadzieniem. Doskonale komponuje się z farszem z komosy ryżowej i jarmużu.

Dynia makaronowa

Czyli ta, o której chodzą legendy. Ma jasny kolor i jajowaty kształt (wygląda trochę jak dyniowy zeppelin), a po upieczeni jej miąższ zmienia się w cienkie, delikatne “kluseczki”. Świetni sprawdza się w roli substytutu dla makaronu, podana z ulubionym pesto lub warzywnym czy serowym sosem.

Blue Kuri

Na zdjęciu po lewej z przodu – to japońska dynia nazywana “niebieską Hokkaido”. To jeden z moich faworytów – łatwo się kroi, ma zbity, mączysty miąższ i nadaje się do spożywania ze skórką. Pokrojona w cienkie plastry i opieczona doskonale zastąpi chipsy. Super smakuje też w zupie albo jako dodatek do ryżu, kasz i sałatek.

Hummus dyniowy

szklanka ugotowanej ciecierzycy lub puszka ciecierzycy odsączonej z płynu
2 ząbki pieczonego czosnku
5 kostek ulubionej dyni, upieczonej (polecam Muscat, piżmową albo Blue Kuri)
garść świeżej kolendry
obfita łyżka tahini
kropla soku z cytryny
1/2 łyżeczki garam masala
sól, pieprz
do podania: orzechy włoskie

Ciecierzycę wraz z dynią, tahini i pieczonym czosnkiem wrzucić do blendera. Dodać cytrynę, garam masala, sól i pieprz. Blendować, aż powstanie gładki krem, w razie potrzeby uzupełniając wodą lub oliwą. Kiedy masa będzie gładka, dodać kolendrę i miksować jeszcze chwilę, do połączenia. Podawać z orzechami włoskimi i większą ilością świeżych ziół.

jedenh

To all of you: students, retirees and everyone else saving money, remember these words: PUMPKIN IS CHEAP. PUMPKIN IS HEALTHY.
And, currently, PUMPKIN IS EVERYWHERE.

In many shapes, stunning colors, seductive flavors. It would be foolish to not use the opportunity to play with some culinary experiments, don’t you agree?  But how to figure it all out when the saleswoman you asked for help in the grocery store shows you the appropriate booth, and you find… a whole lot of different pumpkins! Which one to take? Which is suitable for what? Which should I add to the cake, which to the soup? Which bake with the skin, and which without it?

But I hurry with help! Below – before we’ll get to the recipe for pumpkin hummus – you’ll find a brief guide to the species most commonly available in Polish stores.

Small Sugar

Do you see these two orange pumpkins in the pictures? Well, this is the Small Sugar Squas.  It’s easy to cut, with a very delicate, sweet taste. Baked can be converted into a soup, but is best to use for pastries – American Pumpkin Pie, or hipster vegan cheesecake. Also sweetens cakes, smoothies and pumpkin pancakes.

Muscat de Provence
Real French deal. It’s the green-purple one on the right, but remember that you’ll find it also in other colors. It’s usually large, dark green, but the color can pass in orange and yellow, with a clear division into segments. The flesh of ripe  Muscat pumpkin is bright orange  and has sweet, carrot-y flavor. After peeling of the skin,it  is prefect for roasting with spices (for example, hot peppers and salt or cinnamon) or cooking for soup. It will be great for stuffing dumplings or as an addition to casseroles. The Muscat puree can be added to cakes. Stored in cold can stand for 6 months (!).

Acorn Squash
It comes in different varieties of colors. It’s the pictured yellow-green one in the middle and bright yellow on the right (Sweet potato variety). It has a very delicate flavor, depending on the variety, it reminds me of nuts or potatoes. It’s great for stuffing, roasting or added to the pumpkin or potato pancakes. Stored in a cool place will last for  4-5 months.

Butternut Squash
I didn’t picture it, but it cannot be confused with any other – it has a pear-like shape, pale orange or pale yellow skin and seed slot size of a small fist. Its flesh has a nutty flavor and dense texture. These pumpkins – the cut in half – are great for solo-roasting, or roasting with many different stuffings. Perfectly stuffed with quinoa and kale.

Spaghetti squash
A legendary one (unpictured). It has a bright color and oval shape (looks a bit like a pumpkin Zeppelin). When cooked, its  flesh turns into thin, delicate “noodles”. Works great in the role of substitute for pasta, served with your favorite pesto or a vegetable or cheese sauce.

Blue Kuri
On the left, in the front. It is a Japanese pumpkin known as the “blue Hokkaido”. It’s one of my favorites –  easy to cut, with a dense, floury flesh and suitable to eat with the skin. Cut into thin slices and toasted will perfectly replace the chips. Also tastes great in soup or as a supplement to rice, groats and salads.

And finally… Pumpkin Hummus
a cup of cooked chickpeas or can of chickpeas, drained
2 cloves of roasted garlic
5 cubes of your favorite pumpkin, baked (I recommend Muscat, Blue Kuri or Butternut Squash )
handful of fresh cilantro
an abundant tablespoon of tahini
a drop of lemon juice
1/2 teaspoon of garam masala
salt, pepper
walnuts to serve

Toss chickpeas with pumpkin, tahini and roasted garlic  into the blender. Add lemon, garam masala, salt and pepper. Blend  until smooth. If necessary, add a bit of water or oil. Now, add the coriander and mix for a while, to combine. Serve with walnuts and more fresh herbs.

piech

Pierwszy jesienny krem – z pieczonych warzyw. || First autumn-y cream soup – made with roasted veggies.

zupa3

Chyba każda matka wie, jak to jest, pierwszy raz po gorącym lecie poczuć zziębnięty nos własnego dziecka. Oznacza on, że sierpniowe upały minęły bezpowrotnie i czas pomyśleć o zmianie obiadowego menu. Zwiastuje przemianę chłodników i lekkich sałatek w zupy stojące „na ciepłym”, pożywne potrawki i zapiekanki prosto z piekarnika.

Kiedy wczorajszego popołudnia, wracając do domu, córka spytała mnie przez telefon: Mamo, co na obiad?, pierwszą myślą było: ZUPA.

Ale nie wodnista pomidorowa z ryżem, jaką pamiętam z mojego rodzinnego domu, ale barwny, pikantny krem z pieczonych warzyw.

1 kg dojrzałych pomidorów
3 duże czerwone papryki
1 duża cebula
2 marchewki
1 pietruszka
1 mały patat
oliwa z oliwek do pieczenia warzyw
duża szczypta suszonych ziół prowansalskich
1/3 łyżeczki pieprzu cayenne
½ łyżeczki słodkiej papryki
około ½ litra przegotowanej wody
sól i pieprz do smaku

Rozgrzej piekarnik do 200 stopni.

Pomidory i cebulę pokrój na połówki, usuń gniazda nasienne z papryki i pokrój ją na ćwiartki. Marchew i pietruszkę przekrój wzdłuż, a patata skrój w średnią kostkę. Posmaruj warzywa oliwą i posyp solą, a potem ułóż na blachach do pieczenia – osobno pomidory, które pieką się najkrócej, osobno marchew, pietruszkę i ziemniaki. Wstaw do piekarnika. Pomidory wyjmij po około 20 minutach. Paprykę piecz, aż jej skórka będzie czarna. Pozostałe warzywa piecz przez mniej więcej 40 minut, do miękkości.

Przestudź paprykę i pomidory i zdejmij z nich skórę. Wrzuć do blendera lub garnka z pozostałymi warzywami oraz przyprawami. Zblenduj w kielichu lub zmiksuj przy użyciu blendera ręcznego, dolewając gorącą wodę – jej ilość dostosuj do osobistych preferencji. Zagotuj zupę i podawaj gorąca, najlepiej z dodatkiem ziół i ulubionego sera – na przykład ricotty, lub koziego o wyrazistym smaku. Ja bardzo lubię ją także z solonym preclem piwnym moczonym w oliwie z oliwek.

Mama

zupa2

I think that every mother knows what it’s like to, for the first time after a hot summer, feel a cold nose of her own child. It means that the August heats are gone and it’s time to think about changing the dinner menu. It also means transforming chilled soup and light salads into warm vegetable cream soups waiting “on a stove”, nutritious stews and casseroles straight from the oven.

When my daughter, returning home yesterday afternoon, asked me over the phone: Mom, what’s for dinner ?, my first thought was: SOUP.

But not watery tomato soup with rice, which I remember from my parents’ home, but colorful, spicy cream soup made with roasted vegetables.

1 kg of ripe tomatoes
3 large red peppers
1 large onion
2 carrots
1 parsley
1 small sweet potato
olive oil for roasting vegetables
a large pinch of dried provencal herbs
1/3 teaspoon of cayenne pepper
½ tsp of sweet paprika
approximately ½ liter of hot water
salt and pepper to taste

Preheat the oven to 200 degrees.

Cut tomatoes and onions in half, remove the seeds from the peppers and cut them into quarters. Cut carrots and parsnips along, and cut the sweet potato into medium cubes. Brush the vegetables with olive oil and sprinkle with salt, then place them on a baking trays – separately tomatoes, which need only 20 minutes of roasting, separately carrots, parsnips and potatoes.

Put your veggies in the oven. Remove the tomatoes after about 20 minutes. Bake the peppers until their skin is black. Bake the rest of veggies for about 40 minutes – until tender.
When the peppers and tomatoes are cool, remove their skin. Throw them into a blender or a pot with the rest of your vegetables and spices. Blend in the blender, or with a hand blender adding hot water – adjust its quantity to your personal preferences. Boil the soup and serve hot, preferably with the addition of herbs and favorite cheese – such as ricotta or goats cheese. I also like to eat it with salted pretzel dipped in olive oil.

Mom

Leczo wegańskie. Przepis Taty. || Vegan Lecso stew. Dads’ recipe.

leczo1

[English version below]

Leczo – narodowa węgierska potrawa – nazywane jest daniem jednogarnkowym, ale pozbądźmy się złudzeń: to pozory. Tak naprawdę przygotowanie tej potrawy opiera się na indywidualnym potraktowaniu każdego z krojonych warzyw. Liczcie się z tym, że jest to dość czasochłonny i żmudny proces… Ale przy tym dość wdzięczny, bo związany z feerią zapachów, smaków i barw.

Pierwszy raz jadłem leczo w latach siedemdziesiątych, podczas wakacji spędzanych na Węgrzech. Od tamtej pory przygotowywałem je wiele razy, eksperymentując z różnymi rodzajami i proporcjami warzyw. W oryginalnym przepisie na tę potrawę główną rolę grają dwa składniki: papryka i mięso. W późniejszym czasie, ucząc się gotować dla niejedzących mięsa Żony i Córki, przekonałem się, że rezygnacja z mięsnej wkładki działa na korzyść dania. Zastąpienie parówki czy kiełbasy pozwala wydobyć z leczo bogactwo warzywnych nut smakowych.

Zawsze wydaje mi się, że przygotowanych porcji jest za dużo. Ku mojemu zaskoczeniu, leczo zwykle znika z garnka w ciągu dwóch dni. Tym razem, wylizując talerz, Córka – rodzinny recenzent – powiedziała: Tato, to leczo jest zajebiste.

Tata

(na ok. 8 porcji)
1 biała papryka
1 zielona papryka
2 żółte papryki
2 czerwone papryki
1 średni kabaczek
2 średnie żółte cukinie
1 zielona cukinia
1 bakłażan
4 małe patisony (średnicy ok. 10 cm)
½ kilo pieczarek
4 spore cebule cukrowe
4 dojrzałych pomidorów
4 pomidory malinowe
mały słoiczek koncentratu pomidorowego
świeży sok pomidorowy – ok. szklanki
łyżka miodu
2 łyżeczki słodkiej papryki mielonej
2 łyżeczki soli
łyżeczka pieprzu
świeże, posiekane zioła: oregano, bazylia, lubczyk, tymianek
oliwa do smażenia warzyw

Przygotuj 11 osobnych naczyń (misek, talerzy, waz antycznych – ważne, żeby każde warzywo miało swój osobny pojemnik). Warzywa pokrój w kostkę o przynajmniej 1,5 cm średnicy – to pozwoli im zachować wyrazistą strukturę (nie zamienią się w papkę).

Bardzo ważne jest, byś po pokrojeniu odkładał/a warzywa do osobnych naczyń, a potem smażył/a je po kolei na patelni. Ważna jest kolejność smażenia i długość tego procesu, ponieważ każde z wymienionych warzyw ma określone właściwości smakowe i wymaga innego czasu do osiągnięcia odpowiedniej miękkości.

Na patelni rozgrzej łyżkę oliwy i rozpocznij smażenie warzyw. Zacznij od papryki, smażąc ją do miękkości (ok. 5 minut). Zdejmij paprykę, pozostawiając na patelni tłuszcz i smaż pozostałe warzywa: cukinię (ok. 3 minuty), kabaczka (ok. 3 minuty), patisony (w zależności od twardości 5 do 10 minut), pieczarki (5-7 minut), bakłażana (ok. 4-5 minut), cebulę (3-4 minuty). Na końcu przesmaż pomidory na suchej patelni (aż puszczą sok – ok. 4 minut). Przekładaj warzywa kolejno do garnka.

Uwaga: wartości czasowe w nawiasach są orientacyjne – długość procesu smażenia zależy w dużej mierze od miękkości warzyw i mocy uważnego przez Ciebie urządzenia (kuchenki, palnika itp.). Pamiętaj, żeby czuwać przy warzywach i nie rozgotować ich.

W garnku wymieszaj przesmażone warzywa. Dodaj przyprawy, koncentrat, sok pomidorowy i wymieszaj. Zagotuj, uważając, aby nie przypalić warzyw. Jeśli uznasz, że leczo jest zbyt gęste, dodaj więcej soku pomidorowego.

Podawaj z ryżem lub świeżym pieczywem.

lco

Leczo (or Lecso) – the national Hungarian dish – is called a one-pot dish, but don’t fool yourself: that is only an illusion. In fact, preparation of this dish is based on treating every single vegetable individually. You have to know that it is a quite time-consuming, tedious process … But at the same time quite pleasant, because it is connected with lots of smells, tastes and colors. I ate leczo for the first time in the seventies, during holidays spent in Hungary. Since then I tried preparing it in many ways, experimenting with different types and proportions of vegetables. In the original recipe for this dish there are two components that play the main role: the peppers and meat. Later, learning how to cook for my vegetarian Wife and Daughter, I realized that giving up meat really pays off. Replacing sausages in leczo with vegetables allows you to bring out many rich flavor notes. It always seems to me that I prepare portions that are too big. To my surprise, leczo usually disappears from the pot in two days. This time, licking the plate, the Daughter – our Familys culinary reviewer – said: Dad, this leczo is fucking awesome.

(for approx. 8 servings)
1 white bell pepper
1 green bell pepper
2 yellow bell peppers
2 red bell peppers
1 medium squash
2 medium yellow courgettes
1 green zucchini
1 eggplant
4 small summer squashes (with diameter of approx. 10 cm)
½ kg of mushrooms
4 big sweet onions
4 ripe tomatoes
4 raspberry tomatoes
a small jar of tomato paste
fresh tomato juice approx. 1 glass
a tablespoon of honey
2 teaspoons of sweet paprika
2 teaspoons of salt
a teaspoon of pepper
fresh, chopped herbs: oregano, basil, lovage, thyme
vegetable oil for frying

Prepare 11 separate bowls (or plates or antique vases – it is important that every vegetable has its own separate container!). Cut vegetables into cubes of at least 1.5 cm in diameter – that will allow them to keep a clear structure (and not turn into mush). It is very important to place cut veggies into separate dishes, and then fry them separately. The sequence and duration of the frying process is important as well, as each of these vegetables has specific taste and requires a different time to achieve adequate softness.

In a skillet, heat the tablespoon of olive oil and start frying vegetables. Start with peppers, frying them until tender (approx. 5 minutes). Remove the peppers, leaving the oil in the pan and cook other vegetables: zucchini (for approx. 3 minutes), squash (for approx. 3 minutes), summer squashes (depending on their hardness from 5 to 10 minutes), mushrooms (5-7 minutes), eggplant (approx. 4-5 minutes), onions (for about 3-4 minutes). At the end fry tomatoes on a dry frying pan (until they will let out some juice – for approx. 4 minutes). Place all the veggies in one big pot.

Remember: The time values in parentheses are approximate – the length of the frying process depends largely on the softness of the vegetables and power of your stove. Remember to watch your vegetables and do not overcook them.

In a saucepan, mix all the fried veggies. Add spices, concentrate, tomato juice and stir. Bring to the boil, being careful not to burn the dish. If you decide that leczo is too thick, add more tomato juice.

Serve with rice or fresh bread.

leczo2

Miętowe pea-sto. || Minty pea-sto.

min3

Groszku zielonego się dziś nie docenia. Brutalnie mrożony, wygotowany z koloru, bez przypraw, może skutecznie odstraszać nawet kulinarnych koneserów. A szkoda, bo w groszku drzemie siła. Znano go już 9 tysięcy lat temu.  w dużej mierze dzięki niemu Grzegorz Mendel położył fundamenty współczesnej genetyki. A w dodatku znajdziemy w nim całe mnóstwo witamin (m.in. A, E, C i kilka różnych witamin B), kwas foliowy, wapń, magnez, żelaz i potas.

Warto przy tym pamiętać, że groszek nigdy nie smakuje tak dobrze, jak w sezonie – wygrzany słońcem, wściekle zielony, z dodatkiem świeżej mięty, dla której chyba został stworzony. A jeśli w dodatku pochodzi z domowego ogródka, napełni dumą każde serce.

Może więc wypadałoby spojrzeć na groszek łaskawszym okiem?

2 szklanki zielonego groszku – najlepiej  świeżego
1 ząbek czosnku
garść świeżych liści mięty
garść świeżych liści bazylii
łyżeczka soku z cytryny
łyżka-dwie oliwy o neutralnym smaku (opcjonalnie)
ok. 5 łyżek letniej wody
sól, pieprz – do smaku

Do podania:
słony ser, najlepiej kozi lub owczy – u nas Manouri. Może być też feta lub inny.
truskawki pokrojone w ćwiartki
liście mięty
świeżo mielony pieprz

Spisywanie przepisów na kanapki jakoś mnie odstrasza. Bo kto niby potrzebuje dokładnej recepty, żeby wrzucić kilka składników do blendera albo posmarować chleb zrobionym już pesto?

W tym przepisie jednakże nie o sam sposób działania, ale o smak chodzi. Liczą się proporcje. Groszek bardzo „przyjmuje” smaki, więc ważnym jest, by go nie przesolić, lub nie przesadzić z miętą. A gdy odpowiedni stosunek słodkiego do słonego i kwaśnego zostanie zachowany, pójdzie już z górki. Wystarczy podgotować groszek w osolonej wodzie przez 5-6 minut, przestudzić, a potem wszystkie składniki zmielić na pastę, w razie potrzeby dolewając więcej oliwy lub wody.

Pesto najlepiej pasuje do grzanek ze świeżego chleba, z dodatkiem letnich owoców i słonego sera, oraz mięty. Orzeźwia, zaciekawia, a w dodatku syci!

mins1

Green peas are underestimated today. Frozen and boiled in such a brutal manner, with no bright color or seasoning, can effectively scare away even culinary connoisseurs. And that’s a pity, because there is great power hidden in these little green balls. They were known already 9000 years ago. Largely thanks to them, Gregor Mendel laid the foundations of modern genetics. And in addition, we can find lots of vitamins (such as A, E, C, and several different vitamins B), folic acid, calcium, magnesium, iron and potassium in it.

It is worth remembering that the peas will never taste as good as in the season –  growing in the bright July sun, furiously green, with the addition of fresh mint… And they are even better, if they are home-grown. Then, they will fill every heart with pride.

So, perhaps, it would be cool to look at peas a little more favorably?

2 cups green peas – preferably fresh
1 clove of garlic
a handful of fresh mint leaves
a handful of fresh basil leaves
a teaspoon of lemon juice
a tablespoon or two of olive oil with a neutral taste (optional)
approx. 5 tablespoons of lukewarm water
salt and pepper – to taste

To serve:
salty cheese, preferably goats’ or sheeps’– we use Manouri cheese, but it will all work well with feta cheese, as well.
strawberries cut into quarters
mint leaves
freshly ground pepper

Writing down recipes for sandwiches scares me somehow. Because who needs the exact recipe to throw a few ingredients into a blender or prepare a pesto sandwich? This recipe, however, is not about the way of preparing the pesto. It is all about the flavor. What counts are the proportions. Peas “adopt” flavors very uickly, so it is important to  not oversalt it, or not to overdo it with mint. And while the corresponding ratio of sweet to salty and sour is preserved, everything will be fine. Or even better than fine.

Start but cooking the peas in salted water for about 5-6 minutes, cool them and then just ground with all the remaining ingredients into a paste, adding more oil or water if necessary. Pesto tastes best with fresh bread, addition of summer fruit and salty cheese, and mint. Its’ taste is refreshing, interesting, and it really fills you up at the same time.

grosz

Redefinicja Pyry. || Redefining the Potato.

Ziemniaki. Grule. Pyrki. Smętne, ale wierne towarzyszki stołówkowej niedoli w czasach podstawówki.  Blade zmory serwowane przez rodziców na wiosenny obiad (koniecznie w towarzystwie sadzonego jajka i fasolki szparagowej). Nawet koperek i gruba warstwa soli nie pomagały – nie da się ukryć: kartofle, nawet w kamuflażu gorących, chrupkich frytek, nigdy nie budziły mojej ekscytacji. Swojskie i przewidywalne (będące przy tym niemalże symbolem narodowym) nie umywały się do egzotycznych dodatków obiadowych – swoich słodkich, pomarańczowych kuzynów z Ameryki Południowej, magicznych ziaren dzikiego ryżu, quinoa o orzechowym smaku i niewypowiadalnej nazwie.

A jednak któregoś dnia, głównie z racji braku finansów na ekscentryczne kasze i orientalne ziarna, postanowiłam odczarować Ziemniaka. Spojrzeć na niego trochę przychylniej, z sympatią. Zaczęłam od eksperymentów z patatas bravas i ziolowymi frytkami pieczonymi w piekarniku, robiąc się coraz odważniejszą w Przygodach z Pyrką.

Tym sposobem zdarzyło mi się dosypać do ziemniaczanej masy trochę kokosa. A co tam, raz się żyje! I wiecie co? Zadziałało. Poniższe kotleciki mają łagodny, intrygujący smak, miękkie wnętrze i chrupką, intensywnie kokosową skórkę. Polane  improwizowanym sosem z warzywnych resztek – liści marchewki i cebuli dymki – stanowią fajną alternatywę dla innych warzywnych burgerów.  A do tego robi się je naprawdę błyskawicznie.

(przepis na około 10 sztuk)
½ kg ziemniaków
1 szklanka zielonego groszku – mrożonego lub świeżego
2 łyżki stołowe zmielonego siemienia lnianego
4 łyżki wody
5 łyżek zrumienionych wiórków kokosowych
1 łyżka dowolnego oleju (u mnie – kokosowego)
łyżka zaataru (może być zastąpiony przez suszone oregano i tymianek)
sól i pieprz do smaku
łyżka ziaren czarnuszki do posypania
łyżka mąki kokosowej lub innej – do obtaczania placuszków

sos:
natka oberwana z jednego pęczka marchewki
liście z jednego pęczka cebuli dymki
2 płaskie łyżki stołowe tahini
1 łyżeczka soku z limonki
1 mały ząbek czosnku
sól i pieprz do smaku
2 łyżki wody

Zacznij od przygotowania wegańskiego substytutu dla jajek – odmierz cztery łyżki wody i wlej je do szklanki, a następnie wymieszaj dokładnie z mielonym siemieniem lnianym. Odstaw na około 30 minut. Jeśli nie jesz wegańsko, możesz zastąpić siemię jednym jajkiem!

Rozgrzej piekarnik i zrumień w nim wiórki kokosowe rozsypane na suchej blasze. Uważaj – bardzo łatwo je przypalić (co ja robię bezustannie…)!

Przygotuj dwa garnki – mniejszy i większy. Oskrob ziemniaki i pokrój je na duże kawałki; wrzuć do większego garnka i gotuj do miękkości w posolonej wodzie. Gdy będą gotowe, ostudź je lekko i rozgnieć praską lub widelcem – możesz zrobić puree, lub zostawić w masie niewielkie kawałki (ja wolę opcję numer dwa!). Groszek gotuj w mniejszym garnku około 5 minut, następnie odcedź i przelej zimną wodą.

Przełóż ziemniaki do miski, dodaj zrumienione wiórki kokosowe, siemię lniane, groszek i przyprawy. Wymieszaj dokładnie i odstaw na kilka minut.

W tym czasie przygotuj sos: wszystkie składniki wrzuć zblenduj na gładką masę. Jeśli uznasz jej smak za zbyt intensywny, możesz go złagodzić dodatkiem naturalnego jogurtu (lub jogurtu sojowego). Gotowy sos schowaj do lodówki na czas pieczenia placuszków – najlepiej smakuje schłodzony.

Formuj placuszki, obtaczaj w mące kokosowej, smaruj lekko olejem i układaj na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piecz w 170-180 stopniach przez około 30-35 minut, w połowie pieczenia przewracając na drugą stronę. Polewaj chłodnym sosem i podawaj z ulubionymi dodatkami – np. miksem sałat ze świeżymi warzywami.

Smacznego!

Córka.

kotleu

Potatoes. Tubers. Spuds. Pitiful but faithful companions in times of elementary school cafeteria distress. Pale little nightmares served by my parents for almost every spring dinner (obligatorily accompanied by a fried egg and green beans). Even dill and a thick layer of salt did not help: potatoes, even camouflaged as hot, crispy fries, never excited me too much. Familiar and predictable (at the same time being almost a national Polish symbol) would lose every time, compared with exotic dinner additions – their sweet, orange cousins ​​from South America, magical black grains of wild rice or quinoa, with its nutty flavor and unsayable name.

But one day, mainly due to lack of money for quirky oriental grains, I decided to deal with the Potatoes for the one, last time. At least try to look at them with just a little bit of sympathy. I started experimenting with patatas bravas and herbed french fries baked in the oven finally becoming bolder and bolder in my Adventures with a Spud. Finally, I happened to sprinkle the potato with a little bit of shredded coconut. What the hell, you only live once! And you know what? It worked.

These patties have mild, intriguing flavor; they are soft inside and have a crisp, intensely coconut-y crust. Topped with a totally improvised sauce made with leftover veggies-  leaves of young carrots and onions – are a cool alternative to other vegetable cakes. And they are so easy to prepare!

(recipe for approx. 10 patties)
½ kg of potatoes
1 cup green peas – frozen or fresh
2 tablespoons of ground flaxseed
4 tablespoons of water
5 tablespoons shredded coconut, lightly browned
1 tablespoon of any oil of choice (in my case it was coconut)
1 spoon of zaatar spice (can be easily replaced with dried oregano and thyme)
salt and pepper to taste
tablespoon of black onion seeds
a tablespoon of coconut flour or another flour of choice

sauce:
leaves tattered from one bunch of carrots
leaves from one bundle of young onions
2 flat tablespoons of tahini
1 teaspoon of lime juice
1 small clove of garlic
salt and pepper to taste
2 tablespoons of water
Start with preparing a vegan substitute for eggs – measure out four tablespoons of water and pour it into a glass, then mix thoroughly with the ground flax seed. Allow to stand for about 30 minutes. If you are not vegan, you can substitute flax with one egg!

Preheat the oven and roast the shredded coconut scattered on a dry baking sheet. Be careful – it is very easy to burn it (well, I do it all the time…)!

Prepare two pots – a smaller and a larger on. Scrub the potatoes and cut them into large chunks; throw to a larger pot and cook in salted water until tender. When the potatoes are cooked, allow them to cool and mash them lightly with a potato-masher or a fork – you can make a puree, or leave some potato chunks in the mass (I prefer option number two!). Cook peas in the smaller pot for about 5 minutes, then drain them and rinse in cold water.

Put the potatoes into a bowl, add the browned grated coconut, flaxseed, peas and spices. Mix thoroughly and let it sit for a few minutes. Now, prepare the sauce: throw all the ingredients into a blender and blend until they will form a smooth paste. If you find the taste too intense, you can “soften” it with the addition of yogurt (or soy yogurt). During the time of baking your patties, store the sauce in the fridge – it tastes best when chilled.

Finally, form the cakes with your hands, toss in flour and oil and place on a baking tray lined with baking paper. Bake at 170-180 degrees for about 30-35 minutes, turning over half way through cooking time.

Pour the sauce over your cakes and serve them with your favorite additions – maybe some mixed salad with fresh vegetables?

Bon Appetit!

The Daughter.

kotlllllll